Podróż
Wielu poetów oraz pisarzy świata w swych znakomitych twórczościach zawierało motyw podróży. Nieraz były to sytuacje które przeżył sam autor, lecz miały miejsce też wymyślone opowieści. Najpopularniejszą wg mnie jest autorstwa J.R.R. Tolkiena pt „Hobbit, czyli tam i z powrotem”
Jednak dzisiaj nie będzie o powieściach, lecz o najnowszej płycie Adama Ostrowskiego bliżej znanego jako O.S.T.R. pt. „Podróż zwana życiem”. Czy będzie to również fascynująca podróż jak ta Bilbo Bagginsa ? Zapraszam do czytania recenzji.
Na samym początku pragnę pochwalić wydanie krążka – pudełko w którym znajdziemy tradycyjne mniejsze z płytą w środku, książeczkę z tekstami (nie wszystkimi), składaną kartkę przedstawiającą kaligrafię „Podróż zwana życiem” oraz 12 różnych okładek które możemy wymieniać sobie wedle uznania. Autorem okładki i oprawy albumu jest Forin. Ciekawostką jest to że na odwrocie każdej przypisany jest jakiś miesiąc oraz ważne w życiu autora wydarzenia jak np.: narodziny syna. W pudełku tym razem nie znajdziecie ukrytej drugiej płyty, więc nie kombinujcie.
Za produkcję muzyki na tym albumie odpowiedzialni są Killing Skills, czyli holendersko-polskie trio, które tworzą Chris Van Rootselaar, Jaap Wiewel oraz Adam Ostrowski. Dodatkową produkcją w dwóch numerach zajął się ScoleX. Za cuty odpowiedzialny jest Dj Haem. W numerze pt. „Post Scriptum” możemy usłyszeć gitarę basową Jacka Fedkowicza. Całkowita rezygnacja z sampli może wydawać się czymś okropnym i kompletnie nie zrozumiałym, jednak każdy bit jest znakomitym dziełem i raczej nikogo żaden nie zawiedzie. Trochę brakuje mi tu mocniejszych produkcji jak te w przypadku „Keep Stabbing” oraz „Gdybym tylko chciał”. Przeważa ilość spokojnych produkcji bez większego poweru, go dostarcza nam jednak charakterystyczny głos rapera.
Teksty Ostrego nigdy nie zawodzą, spory opis przeżyć oraz uczuć tworzy tą płytę bardzo osobistą co moim zdaniem jest ogromnym plusem, poznajemy szerzej Ostrego jako ojca, męża, muzyka, który jak każdy człowiek zmaga się z codziennym życiem i stara się to robić najlepiej jak potrafi.
Bardzo ciężko wybrać najlepszy numer na tej płycie pod względem tekstu, lecz mi najbardziej do gustu przypadły trzy kawałki. „Rise of the sun” idealne brzmienie na wakacje, zwłaszcza gdy ktoś wybierze się na plażę. Tytułowy numer to po części mini pamiętnik rapera, znajdziemy w nim odniesienia do wielu utworów oraz płyt artysty. Trzeci z kolei to znakomity „Post Scriptum” którego tekst powalił mnie na kolana, autor stawia pytanie swej drugiej połowie o siłę jej uczucia w ciężkich sytuacjach życiowych. Jak na każdej płycie usłyszymy jak mocno OSTR przywiązany jest do swej miejscowości, jego płyta bez wspominek o Łodzi nie byłaby tym samym.
To że Adam Ostrowski jest mistrzem flow nie trzeba nikomu przypominać. Dostrzegam jednak sporo przeciwieństw w stosunku do poprzedniej płyty pt. „Kartagina” wydanej wraz z Marco Polo.
Raper nawija o wiele spokojniej na „Podróży zwanej życiem” dając odetchnąć bitom, a jak dobrze wiemy z kompozycji potrafi wycisnąć wszystkie soki. Dla miłośników szybkiego jak petarda Ostrego polecam „Grawitację” „ Ja, Ty, My, Wy, Oni” oraz „Gdybym tylko Chciał”. Osobiście świetnie chilluję się przy tej płycie a OSTR idealnie pasuje mi na spokojny domowy wieczór.
Być może tylko ja odnoszę takie wrażenie, ale wydawać się może, że raper częściej podśpiewuje niż na poprzednich płytach.
Na płycie gościnnie pojawili się Cadilac Dale w dwóch numerach, oraz Sacha Vee której przypadły refreny w dwóch kawałkach, oraz chórki w kolejnych pięciu. Tym razem z dobrze nam znanych polskich raperów nie usłyszymy nikogo, co tym bardziej tworzy tą płytę osobistą.
„Podróż zwana życiem” jest zupełnie inna od tej którą przeżył Bilbo Baggins, mimo tego obie są fascynujące oraz godne polecenia nie tylko miłośnikom książek czy też muzyki.
Płytę oceniam na 4,5/5 w skali Dykty oraz gorąco polecam.
Napisał Red. Sebasitan K. aka. Bakuś