Recenzja – PRO8L3M – „PRO8L3M”

13403216_1029225160489798_5603196642873114876_o

„Uważaj czego pragniesz, bo potem może nie starczyć siły” – to idealne podsumowanie ponad 45 minutowego materiału.

To pierwszy longplay PRO8L3MU ale myślę, że tych panów nie trzeba specjalnie nikomu przedstawiać, nawet osobom które nie słuchają namiętnie rapu. Już na poprzednich produkcjach pokazali, że potrafią wprowadzić świeżość i wstrząsnąć hip-hopową sceną.

Duet ten poznałam całkiem przypadkowo – ktoś kiedyś podlinkował mi „Jakby kończył się”. Mimo, że troszkę uciekłam od „ulicznych” brzmień, ten kawałek sprawił, że musiałam sprawdzić czy to jednorazowy wybryk, czy oni zawsze robią to w ten sposób. Byłam pozytywnie zaskoczona, gdy przekonałam się na własne uszy, że taki styl i urok PRO8L3MU. A jaki on jest? Najprościej określiłabym go jako brudny (z naciskiem właśnie na to słowo), dosadny, bez ceregieli. „Art Brut” bez dwóch zdań pozamiatał, historie bezkompromisowo nawinięte przez Oskara i dobra robota Steeza, który wplótł w bity sample z polską muzyką lat 70 i 80 –  to była nowość dla polskiego rapu, której potrzebował.

Dlaczego sadzę, że potrzebował? Bo dawno nikt w nadwiślańskim kraju nie bawił się tak dobrze i przede wszystkim umiejętnie oraz z taką lekkością (wiem, brzmi trochę paradoksalnie) hip-hopową konwencją. Wszystkie elementy świetnie ze sobą współgrają i to zapewnia, że panowie w przyjemny dla słuchacza sposób „hulają” zarówno pod względem formy jak i treści. Dlatego też nie należy brać ich twórczości tak bardzo na poważnie – jeśli nie wychwycimy w tym wszystkim aspektu zabawy, faktycznie – może powstać problem.

Album nazywa się po prostu: „PRO8L3M”. Trzynaście numerów tworzy w miarę spójną koncepcję podróży w czasie – jaką jeszcze przed premierą zapowiadano.

Najbardziej futurystycznym kawałkiem jest „2040” który ujrzał światło dzienne wcześniej, wychodząc jako singiel. Na uwagę zasługuje klip, który z założenia jest hołdem oddanym japońskim produkcjom anime z lat 80 i 90. Przedstawiona wizja przyszłości nie jest wcale apoteozą technologii, cyberprzestrzeni i nowoczesności, wersy: Chcę pokazać córce pszczołę, lecz nie przetrwał skażeń insekt/ Równikowa dżungla jest martwa/ Są osiedla na księżycu Marsa, połowa świata jest islamska, czy Zabawki drukuj w 3D, kiedyś made in China/ Mnie ojciec brał nad Wisłę, ja słyszę „Tato, podróż orbitalna!” wskazują bardziej na rozczarowanie i upadek.

Motyw klęski przewija się przez płytę: Czuwajcie bo nie wiecie, kiedy wasz czas nastąpi/ Mój nastał, krew zaschła, nie siąpi/ Miała być stypa, rozsypać mieli prochy/ Zamiast elit zwłoki, dół dwa na dwa głęboki – słyszymy już na początku albumu w „Outro”.

Mimo, że nadal Oskar raczy nas beztroskimi perypetiami z  „gangsterskiego” życia przełożonego na polskie realia, to przemawiają przez nie upadek i rozkład. Brutalne życie na granicy prawa z mocnymi efektami specjalnymi, tonami najlepszego towaru, litrami najdroższego alkoholu, szybkie fury i przypadkowy seks  z najładniejszymi dziewczynami – okazuje się, że to wcale nie jest takie super. Zawsze jest opcja że z podestu tego kolorowego świata mocnych i szybkich wrażeń spadniesz w dół i nie będzie on usłany różami, tylko wyryjesz twarzą prosto o beton. Katastrofa prędzej czy później nastąpi: To co miało wartość dawno umarło/ A ten żart co masz go za sukces o kłamstwo oparto.

Lecz spokojnie, wcale nie zrobiło się tak ponuro i refleksyjnie, są numery które utrzymują się w klimacie wcześniejszej twórczości duetu. Z jednej strony produkcja jest konceptualna, a z drugiej różnorodna. Hip-hopowa, ale też wykracza poza ramy – myślę że „nie hip-hopowi” odbiorcy też się nią zainteresują.

Forma: jeśli chodzi o brzmienia Steez zadbał o to, żeby słuchacze się nie nudzili, bity są świeże, nowoczesne, syntetyczne, ale nie straciły swojego „brudu” – wszystko przemyślane. W warstwę muzyczną idealnie wkomponował się szorstki, chrypliwy głos Oskara, który bezbłędnie operuje interpunkcją. Co ważne: płyta nie jest przegadana – właśnie oszczędność a zarazem dosadność tekstu są tutaj głównym atutem, a sztuka ta udaje się niewielu raperom.

W mojej ocenie najlepsze numery to: „Art. 258”, „K-PAX” i „2040”

Krążek trafił do oficjalnej sprzedaży 1 czerwca, więc spokojnie można przespacerować się do Empiku i będzie tam czekał wasz egzemplarz (o ile zdecydujecie się go zakupić) lub w wersji dla leniwych –  zamówić na odpowiednich stronach internetowych nie ruszając czterech liter z kanapy. Kto jeszcze tego nie zrobił – zachęcam, aby podarować sobie samemu taki spóźniony prezent w ramach Dnia Dziecka.

Ocena w skali Dykty:

Napisała Ania