ghettopop

Recenzja – Ghettopop

ghettopop

Opowieść o tym jak dobry rap stał się niszą…

Tak to już jest, żyjemy w tandetnym świecie, lubimy plastik, świecidełka i prostotę. Co gorsza, przekładamy to na inne dziedziny życia. Wszystko chcemy szybko, łatwo, a najlepiej żeby nie wymagało od nas myślenia. Problem dotyka również rapu. Chyba stoimy w miejscu, gdzie dobry rap staje się niszowy. Możesz nagrywać naprawdę jakościowe rzeczy, a i tak się nie przebijesz.

Z tym problemem od dawna walczy Klarenz. Po pełnym goryczy i frustracji albumie „Poza” przyszedł czas na Ghettopop. Płytę nasączona cynizmem i ironią, wysokojakościowy produkt przeznaczony najwyraźniej dla koneserów.

Ghettopop to album dopracowany. Premiera była przesuwana, aby dopiąć wszystko „na glanc”. Płyta to dzieło duetu „raper/producent”. Klarenz i Mario Kontrargument postanowili wyśmiać miałki rap, jednocześnie zostając konsekwentnymi. Bardzo niski nakład 200 sztuk daje nadzieję, że krążek w wersji fizycznej stanie się białym krukiem, a ma do tego ogromne predyspozycje. Chyba, że znów obejdzie uwagę słuchaczy.

Klarenz jest jednym z tych raperów, których lubię słuchać. Sposób doboru słów, wyczucie smaku i doza ironii idealnie trafiają w mój gust. Ghettopop to 15 zróżnicowanych utworów. Jedne przepełnione metaforami i symboliką, inne prześmiewcze, wszystkie na wysokim poziomie. Album już na starcie wita nas syntetycznym wokalem „Łatwe życie, łatwy pieniądz”. Osoby, które znają twórczość Klarenza już w tym momencie wiedzą co wydarzy się dalej. Tym razem jednak bez goryczki, a z kpiącym story.

ghettopop

Gdy słuchałem singli w głowie nachodziła mnie myśl, że album będzie miał ciężki wydźwięk. Wtedy Klarenz skomentował to krótko „Nie zgodzę z tym, ale dowiecie się o tym po premierze” –  i miał rację. Płyta jest zupełnie inna niż „Poza”. Choć Klarenz konsekwentnie robi swoje nie patrząc na trendy, za każdym razem „z pieca wyjmuje inny chleb”.

Coś jest na rzeczy, nowy album wzbudza większe zainteresowanie. Ghettopop nie powinno nikogo zawieść. Autorzy postarali się nawet, by płyta szybko się nie skończyła. Z planowanej EP zrodziło się solidne LP.  Mario Kontrargument jest bardzo elastycznym producentem. Odnajduje się w różnych klimatach, choć przeważają trueschoolowe nurty. Wisienką na torcie może być „Szansa”, która idealnie odwzorowuje klimat rapowego klasyka.

Płyta na pewno nie będzie substytutem rózgi lub węgla dla św. Mikołaja. Wręcz przeciwnie dziś dostaną album „grzeczni” słuchacze, którzy zasłużyli wybierając wysokojakościowy produkt. Płyta nie jest rewolucją na scenie, nie stawia niczego do góry nogami, nie jest setnym albumem nadającym „nową świeżość”. Ghettopop to kawał solidnego rapu stworzonego przez zgrany duet, który zna się od lat. Jeśli masz dość neonowych kurtek i „dziur ze śladową ilością spodni”, to ten album jest dla Ciebie.

Ocena w skali Dykty 5/5