Fioletowy to barwa zimna
Rap tworzony przez kobiety, to wciąż nisza w Polsce. Raperki można policzyć na palcach, a niektórzy słuchacze oceniają je przez pryzmat urody, a nie umiejętności. Rap został całkowicie zdominowany przez mężczyzn. Nie oznacza to jednak, że kobiety głosu nie mają. Co raz śmielej z undergroundu wydobywają się damskie wokale i jak pokazuje Bronx – wcale nie są to słodkie głosiki.
Pochodząca z Krakowa raperka Bronx na swoim koncie ma dwa albumy. Jednym z nich jest Violet, którego data premiery to 5 października i na nim skupimy swoją uwagę. Jak opisuje Bronx “Tytuł Violet oznacza osobę o niesamowitej osobowości, osobę, która może zostać twoim najlepszym przyjacielem i zrobi dla ciebie wszystko, jeśli ty dla niej też taki będziesz i dopóki jej nie skrzywdzisz”. Czy to opis charakteryzujący raperkę? Nie znamy jej osobiście, jednak po przesłuchaniu płyty wiemy, że raperka z pewnością jest charakterna.

Na płycie “Violet” znajduje się 10 tracków. Poza Bronx usłyszycie tam również Floral Bugsa, Matyldę Makowską oraz T33ROS’a.
Choć dla niektórych może to seksistowskie, ale kobiety kojarzą się z delikatnością, uczuciowością, irracjonalnym myśleniem. Bronx na pierwszy rzut “ucha” jest tego całkowitą odwrotnością. Mocne i mroczne linijki, agresywny styl. Niejednokrotnie takie próby bycia “uliczną raperką” były godne pożałowania i pewnie z Bronx jest podobnie. Cytując klasyka “Otóż nie”.
Bronx jest całkowicie autentyczna w tym co robi i w pełni tego świadoma. Jej płyta jest bezpośrednio skierowana do fanów ciemnych brzmień, jednak inni też odnajdą coś dla siebie. Ta płyta z pewnością nie jest dla każdego, ale przecież taki był jej cel. Ma swoje niedociągnięcia, ale te “brudy” nadają jej stylu – odmiennego od innych raperek w Polsce.
Tekstowo album to strumień świadomości raperki wylany na papier. Opisuje w nich swoje spojrzenie na świat i rzeczywistość okraszonymi mrocznymi, szorstkimi wersami. Nie bez podstaw już w pierwszym kawałku słyszymy “Lubię czarny proch i pył”. W tekstach nie odnajdziemy nic innowacyjnego. Raperka w dobry techniczny oraz indywidualny dla siebie sposób opisuje dekadencję. Znajdą się tacy którzy, słuchając i widząc Bronx powiedzieli by “alternatywka”
Na płycie znajdują się również melodyjne refreny. Raperka czuje się w nich dobrze i “rozpogadzają” brzmienie płyty. To głównie dzięki nim płyta jest bardziej strawna i mniej ociężała. Jak można się domyślać od strony muzycznej jest również podobnie. Niskie uderzenia basu i dźwięk syntezatora uzupełniają “mrok” tej płyty.
Niemniej jak to mówią “Wyrok wydaje ulica”, a z tym wiąże się anegdota. Przygotowując się do recenzji słuchałem płyty w aucie. Dojeżdżając do celu i zaparkowaniu auta chciałem dosłuchać utworu do końca. Wyciągam kluczyki, radio gaśnie i wychodzę z auta. Wtedy zorientowałem się, że do auta obok podeszła kobieta w średnim wieku i przysłuchiwała się dźwiękom “Violet”. Spojrzała na mnie i skwitowała z uśmiechem: “a taka ładna muzyka leciała”.

Płyta jest specyficzna i z pewnością inna. Problem polega na tym, że “zjadliwa” jest dopiero, za drugim przesłuchaniem, a część słuchaczy może nie dać jej drugiej szansy. Koneserów tego rodzaju rapu również nie jest zbyt dużo. Sama Bronx jest tego świadoma i dobrze bawi się wersami tworząc konstrukcję
“Robie dla swoich i swoich słuchaczy
oddanych
Będę mieć kiedyś”
Przed raperką jeszcze trochę pracy. Bo jeśli sposób składania wersów jest na bardzo dobrym poziomie, to momentami kuleje “nawijka”. Niektóre wersy są niechlujnie i niewyraźnie zarapowane, jednak dobrze komponują się w całokształt płyty. Silny charakter może spowodować, że Bronx przebije się do świadomości ludzi. Dla nas płyta szczególnie pierwsza jej połowa trochę zbyt ociężała, choć wrażenia ogólnie są pozytywne. Jednakże…
2 thoughts on “Recenzja – Bronx – Violet”
Comments are closed.