arczista

Recenzja – Arczista – Nic dla każdego

nic dla każdego

„Poznaj ArcziEGO”

Są takie albumy, których recenzja przychodzi gładko i płynnie, są również takie z którymi są problemy. W moim przypadku zawsze ciężkim orzechem do zgryzienia są debiutanckie płyty.  W swojej ocenie albumów lubię mieć punkt odniesienia jak np. poprzednia twórczość rapera. Z debiutem Arczisty tego problemu nie ma – typ jest tak pewny siebie, że nawija jakby zjadł zęby na rapie.

Arczista to najnowszy nabytek stajni MaxFloRec, który 6 grudnia wydał swój debiutancki album pt. Nic dla każdego. Płyta jest pierwszą odsłoną dwuczęściowego projektu, którego dalszy ciąg poznamy w nadchodzącym 2019 roku. „Nic Dla Każdego” to 10 premierowych utworów, których produkcją (poza jednym utworem) zajął się sam Arczista. Miks oraz mastering utworów to też dzieło Arcziego. Album to istne DIY, które wymagało od artysty odważnych i ryzykownych posunięć.

To co uderza od razu w słuchacza to ogromna pewność siebie rapera. Album utrzymany jest w braggoweej konwencji, w którym Arczista bez krępacji od pierwszego utworu nawija jakby „Nic Dla każdego” miałoby być jego opus vitae. Najlepsze w tym, że nie ma tu cienia udowadniania czegoś na siłę. Raper jest tak przekonany o swoich umiejętnościach, że brzmi w tym całkiem naturalnie. Czy jest to tylko głośne szczekanie? Trudno odmówić Arcziemu umiejętności, jednak z pewnością znajdą się tacy którzy zarzucą artyście brak pokory i wybujałe ego. Nie wiem jaki Artur jest prywatnie, jednak uważam że ta zarozumiałość na trackach ma swój urok. Nawijanie o tym, że jest się najlepszym – szczególnie wśród młodych raperów – nie jest niczym nowym. Jednakże nie wszyscy robią to tak przekonująco jak Arczista, który nie brzmi w ogóle jakby to był jego debiut a dziesiąta platyna.

Trudno odmówić talentu raperowi, który wyprodukował album praktycznie sam pod każdym kątem (niczym Ten Typ Mes i jego RAPERSAMPLER). Pod względem charakteru bitów uważam, że Arczista mógłby produkować bity innemu reprezentantowi MaxFlo – Kleszczowi, który czułby się na nich równie dobrze. Mamy tu połączenie klasycznej perkusji z lekko syntetycznymi klawiszami. Całość jest dopasowana do stylu rapera, ale to oczywistość w przypadku „self made”.

Skoro „Nic dla każdego” jest płytą utrzymaną w konwencji przechwalania się, a niektórzy dosadnie mogliby powiedzieć, że ten album jest o niczym. To być może druga odsłona projektu (czyżby o nazwie coś dla nikogo?  Wskazywałby na to tytuł ostatniego utworu) będzie płytą „o czymś” co zamykałoby spójnie klamrę. Trudno oceniać coś co jest tylko połową projektu, bo nie patrząc jest to dzieło niepełne. Arczista zapewnił sobie mocne wejście obnażające jego pewność siebie i duże ego. Udowadnia jednak, że nie są to tylko puste słowa. Bez wątpienia raper jest charakterystyczny i posiada swoje indywidualne cechy. Płyta jest spójna i interesująca, ale mam obawy że stanie się ciekawostką do sprawdzenia na jeden raz i nie wracania do niej. Pozostaje nam czekać na drugą odsłonę projektu, a być może nadrobi brakującą połowę punktów oceny. A tymczasem…

Ocena w skali Dykty 3,5/5

One thought on “Recenzja – Arczista – Nic dla każdego”

  1. Może nie miał albumów ale za to sporo single-tracków z ostatnich lat. Arczi jest kozak, druga część płyty typowo ma być „o czymś”, a że pierwsza jest braggowa to nawet dobrze, brakowało takiej zabawy językiem, akcentem i rymami pod bragga na scenie ostatnio.

Comments are closed.