„Dlaczego spadamy, Bruce? Żeby nauczyć się podnosić”
Kiedy rok temu po raz pierwszy usłyszałem Pas Oriona, stała się rzecz nieoczekiwana. Z powodu nastroju jaki mi wtedy towarzyszył krążek okazał się ukojeniem i ucieczką od rzeczywistości. Pas Oriona była niesamowicie emocjonalną i smutną płytą. Planet ANM stał się osobą której poczynania obserwowałem i wieść o Universum bardzo mnie ucieszyła. Co więcej krążek został wydany na legalu, więc mogłem zakupić go w sklepie. Jeden z singli promujących pt. „Mroczny Rycerz” zaostrzył apetyt jeszcze bardziej.
Universum to efekt pracy klasycznego duetu MC/Producent czyli Planet ANM’a i Eljota. Na krążku znajdziemy 13 utworów utrzymane w klimacie znanym z Pasa Oriona, jednak mimo spokojnych, tajemniczych bitów usłyszymy tu też elektroniczne i mocniejsze zacięcie szczególnie w gitarowych brzmieniach i syntetycznych dźwiękach.
Lirycznie dostajemy dawkę dobrych, mocnych, osobistych tekstów. Planet już nie jest tym samym „smutnym” raperem, a w zamian słyszymy szczere, głębokie teksty. W ten oto sposób możemy usłyszeć co Planet sądzi o hejterach którym nie spasował klimat poprzedniego krążka, ale również refleksje nad tym jak zmienili się ludzie których kiedyś znał. W tekstach widać przemianę rapera, gdyż „Ile kur.. mam tych imion i kim naprawdę jestem” zamieniło się na „Dzisiaj jakbyś mnie nie wołał to i tak do mnie nie trafisz”. W tekstach można usłyszeć hasz tagi, choć osobiście nie gustuje w tym zabiegu, to nieraz udało się trafnie ująć myśl. Planet bardzo klarownie i otwarcie przelewa swoje myśli – raz dosadnie i krótko, czasem ubierając w przenośnie lub porównanie. Mimo specyficznemu stylowi linijek rapera, ta płyta tekstowo nie jest tak „mega smutna” jak poprzednia. Najwyraźniej Planet przetrwał ciężki czas i swój smutek zamienił w dobitną szczerość. Tekstowo raper zaliczył progres, który uprzyjemnia odsłuch płyty.
Całą muzyką na płycie zajął się Eljot. Ewidentnie widać, że współpraca z Planetem mu pasuje, gdyż idealnie się uzupełniają. Klimatyczne, spokojne bity z elementami skrzypiec i pianina idealnie komponują się z wokalem rapera. Muzycznie album to nie tylko „smutne” bity. Znajdziemy żywsze i bardziej syntetyczne dźwięki jak np. w „Pęd powietrza”. Nie można też powiedzieć, że „bity zamulają” gdyż są różnorodne, dobrze skomponowane. Nie znam innego producenta, który bardziej nadawał się do robienia bitów Planetowi. Zresztą, ta dwójka nie narzeka raczej na wzajemną współpracę.
Gościnnie na płycie udzielili się Miuosh, Pyskaty, Rover a swoich głosów na refrenach użyczyli Mam na imie Aleksander, Nikola Pustała oraz Magda Wac. Aleksander po raz kolejny pokazał swój kunszt wokalny, ale Nikola Pustała też nagrała swój wokal na wysokim poziomie. Zwrotki gościnne idealnie dopasowały się do albumu, Miuosh już na „Panu z Katowic” pokazał, że takie klimaty mu leżą. Pyskaty wypadł jednak najlepiej jako gość.
Universum to dobra płyta, której specyficzny klimat może nie do każdego trafić. Planet ANM przeszedł lekką przemianę mentalną. Mimo tego, że po tytule Universum i singlu „Mroczny Rycerz” spodziewałem się nieco innej płyty, to nie zawiodłem się. Dostałem od Planeta dawkę dobrej muzyki w klimatach które bardzo lubię. Trudno wybrać najlepsze tracki bo większość jest dobra, ale na szczególne wyróżnienie zasługują: „Dupy z LO”, „Siema hejter” „Esperanto” „Jekatarina nie żyje”. Universum to dobra pozycja na zimowe, chłodne wieczory, która przeniesie nas do świata wytworzonego przez Planet ANM’a .
Ocena w skali Dykty 4/5