Recenzja #17 – Flaszki i Szlugi – Chyba Na Pewno

fis

Banger czy jednak cos więcej?

„Chyba na pewno” to nowy album Dźwiękowego i Króla Świata, Duetu który razem tworzy undergroundowy zespół „Flaszki i Szlugi”. Poprzedni album o nazwie „Kopę lat” został wydany w 2010 roku, czym szerzej zaistnieli na scenie Hip-Hopowej, a to zaowocowało zwiększeniem ilości fanów. Dwójkę braci z Suchowoli poznałem dzięki MAX FLO LAB. w którym stworzyli utwór „Król i Błazen”. Ich najnowsze dzieło zrobiło na mnie wielkie wrażenie i z pewnością wnosi na scenę dużą ilość świeżości.

Na płycie znajdziemy 10 utworów. Całą sferą muzyczną zajął się członek duetu – Dźwiękowy. Od momentu wciśnięcia „play” jesteśmy zbombardowani syntetycznymi dźwiękami, które niektórych odstraszą, drugich zaś zainteresują. Muzycznie tą płytę możemy prosto scharakteryzować – prawdziwy muzyczny „bałagan”, który w tym przypadku działa na korzyść artystów. Powoduje on, że płyty bardzo przyjemnie się słucha i nie miałem wrażenia „przeciągania” się jej w nieskończoność. Moją uwagę przykuł utwór „Jestem Plakiem”, który trafnie punktuje typowe zachowania Polaków. Dodatkowo w połowie kawałka całkowicie zmienia się bit co jest bardzo ciekawym zabiegiem i wskazuje na odmienność tej płyty od sceny hip-hopowej. Na albumie każdy znajdzie coś dla siebie od syntetycznego bitu w „Idą roboty” po szybki funkowy bit „Mia Wallace”.

Pytanie na początku odnosi się do całości płyty, która przy pierwszym odsłuchaniu nie wydaje się bardzo ambitnym dziełem. Dopiero z czasem słuchając płyty 2-3 raz można wyraźnie dostrzec dosadny przekaz w prawie każdym utworze, co swoją drogą pokazuje umiejętności raperów. Flow artystów idealnie wpasowuje się w bity. FiS na każdym utworze brzmią inaczej, raz nawijają wolno i spokojnie by w następnym utworze pokazać, że potrafią nadać większego tempa i szybciej rapować. Teksty przepełnione są przekazem od nazywania społeczeństwa szarą masą, hejtowania ludzi bogatych po powrót do scen filmowych przez co znowu mam chęć obejrzeć Pulp Fiction. Na albumie przedstawili wszystkie swoje mocne strony, wydaje mi się, że przez to chcieli pokazać na ile ich stać. Na płycie praktycznie nie ma gości. Tylko Duet ze Smagalaz (Abel i Mops) zostawił swoje ścieżki w utworze „Alergia”. Plusy plusami, ale jedyne co mogę zarzucić tej płycie to refreny, które czasami są „przekombinowane” i lekko drażnią moje ucho.

Polecam wszystkim sprawdzić tą płytę, gdyż myślę, że nie jest to w żaden sposób marnotrawienie czasu. Album może okazać się prawdziwą gratką dla fanów trochę niekonwencjonalnego i luźnego w swojej formie rapu. Po kilku odsłuchach okazuje się że krążek jest jednak czymś więcej niż typowym luźnym bangerem.

Dlatego z czystym sumieniem daje jej ocenę 4/5 w skali dykty.

 

Napisał red. Sebastian N. aka Nowy