Recenzja #15 – LJ Karwel – Niepotrzebne Skreślić

karwel

„Pozwólcie, że to zacznę od początku”

Najnowsza płyta LJ Karwela, to jedna z tych premier na które czekałem w tym roku. Wszystko dzięki stylowi LJ’a który zauroczył mnie od samego początku. Niepotrzebne Skreślić to pierwszy legalny album młodego „Żbika” Alkopoligamii. Jednak single które zostały wypuszczone przed premierą wzbudziły we mnie mieszane uczucia. Bardzo dobre „Nienawidzę ludzi” konkurowało z przeciętnym trackiem „Zdolna półka”. Mimo to postanowiłem zaryzykować i kupiłem album w ciemno. Czy ryzyko się opłaciło?

Na krążku znajdziemy 14 utworów, do których bity wyprodukowały takie postacie jak: R.A.U, Szogun, Stendhal Syndrome, Grubz, Dar-O, Samplowany, Szejd, Kuba Knap. Mimo takiej ilości producentów udało się utrzymać jednolity klimat w ryzach. Znajdziemy tutaj luźne, żwawsze bity oraz wolniejsze, bardziej chilloutowe, które łączy klasyczny, samplowany wydźwięk. Taki dobór bitów nie jest przypadkowy, gdyż płyta od początku była zapowiadana jako „Powrót do złotej ery hip-hopu”. Dlatego próżno nam tu szukać ostrych syntetycznych brzmień. Takie beaty pasują do Karwela i jego sposobu nawijania. Najbardziej widoczne jest to w utworach „Nienawidzę ludzi” oraz „Rafał”. Dzięki temu płyta naprawdę zyskuje klimat lat 90, a G-Funkowy wydźwięk „Kontroluj Gadkę” jest tego stuprocentowym potwierdzeniem. Jeśli to was nie przekonuje, to znajdziemy też tu kilka skitów, które już od jakiegoś czasu bardzo rzadko znajduje na płytach.

To co urzeka mnie w Karwelu to jego dosadność. Mimo ogromnego progresu jakiego doznał LJ, dalej ma braki i jego flow nie powala. Nadrabia to świetnymi, dosłownymi tekstami w których bezkompromisowo wyraża swoje myśli. Niezależnie czy mówi o swojej przeszłości, czy też opowiada storytelling, robi to w prosty i dosadny sposób. Tekstowo bez wątpienia najlepszymi trackami są „Sąsiedzi” i „Nienawidzę Ludzi”. Zastanawiam się skąd tyle otwartości w Krzyśku jak sam osobie mówi LJ. Trzeba mieć sporo odwagi by tak uzewnętrzniać się w tekstach, a zarazem aby bez owijania w bawełne „wypluć” wszystkie zastrzeżenia. Jak widać Karwel nie ma z tym większych problemów.

Przesłuchując płytę zaintrygowała mnie pewna rzecz. Kawałek „Od Początku” który usłyszeć możemy po połowie płyty. Utwór, który jest swoistym rozliczeniem się z przeszłością. Wydaje mi się, że jest to przełomowy moment na krążku gdyż od chwili album zaczyna brzmieć inaczej. Płyta nabiera takich barw jakich oczekiwałem a sam Karwel przechodzi na poziom wyżej. Dotychczas przeciętna płyta weszła na „wyższe drzewo”.

Lista gości nie jest za długa. Znany Ten Typ Mes i Kuba Knap miesza się z mniej znanym Fiferem i Grubym Józkiem. Nie zabrakło także damskich głosów – Ryfa Ri nagrała gościnną zwrotkę, a Flow zaśpiewała refren w utworze „Nieważne”. Niestety damska część płyty niezbyt przypadła mi do gustu. Wręcz stwierdzę, że męskie chórki wypadły o wiele lepiej.

Wracając do mojego początkowego pytania, czy ryzyko się opłaciło? Jak najbardziej tak. Fakt Faktem – spodziewałem się nieco innej płyty bardziej przypominającej utwór „Tam mnie nie znajdą” na solowej płycie Mesa. Jednak nie mogę powiedzieć, że zawiodłem się na tym albumie. LJ Karwel dał nam rap w klasycznym wydaniu, który na pewno spodoba się sympatykom brzmień złotej ery.

Ocena w skali Dykty: 3,5/5

Comments are closed.