Recenzja – Bejf – UPGRADE EP

„Aktualizowanie w toku…”

Jeśli kiedykolwiek ktoś stworzy „Poczet raperów niedocenionych”, to pochodzący z Zabrza Bejf powinien się w nim znaleźć.  Raper na swoim koncie ma trzy długogrające albumy, w tym jeden wydany nakładem MaxFloRec krążek „Synekura”. Teraz Bejf postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić wszystko po swojemu. Nakładem BejfRecords wydał płytę pt. „Upgrade EP”. Nieprzypadkowo w nazwie użyto różnicy semantycznej pomiędzy słowem upgrade a update, ale czy słusznie?

„Upgrade EP” to 7 premierowych utworów, które od grudnia 2016 roku były nam słuchaczom regularnie udostępniane. W dniu premiery ostatniego kawałka, czyli 26 kwietnia uruchomiono sprzedaż krążka. Samo w sobie jest to nietypowym zabiegiem, ale z perspektywy Bejfa, wydaje się słusznym działaniem. Z racji tego, że Ci co dopiero odnaleźli jego utwory mają możliwość zapoznania się z nim przed zakupem krążka.

„Nadal to kocham i muszę w to iść. Mówiłem to już na jednej z płyt wiesz? Powiem i dziś”

Osobiście żałuje, że to tylko EP, gdyż czuję spory niedosyt. Siedem utworów jedynie zaostrzyło mi apetyt. Szczególnie, gdy płyta kończy się tak dobrym bonus trackiem. Mimo tego, że część tych utworów znana jest od dawna, to płyta dopiero nabiera rumieńców, gdy posłucha się jej w całości. Tym bardziej, że kolejność udostępniania kawałków była zupełnie inna od tej na trackliście, co zmieniło dynamizm płyty na plus.

„Upgrade” Bejfa można usłyszeć już na starcie pod względem muzycznym i tekstowym. Od razu słyszymy nietypowy jak na tego rapera bit. Energiczny i syntetyczny wymuszający zwiększone tempo. Co ciekawe dynamizmu w kawałku nie nadaje szybka nawijka Bejfa, a używanie anafory „Potrzebuję”. Płyta jest naszpikowana muzycznie nowoczesnymi brzmieniami, które ocierają się o inne gatunki. Nie znajdziemy tu klasycznie brzmiących bitów, co miało miejsce na poprzednich albumach Bejfa. Jeśli Trueschoolowcy czują, że będą mieli złamane serce, to polecam wsłuchać się w teksty. Raper nie bawi się w style typu bragga, tylko trafnie przelewa myśli na papier. Nie stroni w tym od używania czasowników w pierwszej osobie. Widzimy to już w tytułach „Potrzebuję”  czy też „Dlatego idę”.

„Dobrze wiem jak może niespełnienie boleć. Dobrze wiem co wydawać się może nam w głowie”

Chociaż płyta nazywa się „Upgrade EP” to zauważam pewną dozę asekuracji i część elementów nawijki pozostało. Widać to np. przy flow artysty, gdyż ono nie zmieniło się aż tak mocno od czasów Synekury. Mocną stroną u Bejfa są refreny – pokazał to na poprzednim albumie, teraz mnie w tym utwierdził. Ma do tego spory dryg i idealnie wyczuwa rytm. Przy tym nie boi się zmodulować głos, nałożyć efekt z dobrym smakiem. Dziwi dobór gości, którzy odstają technicznie od gospodarza płyty. W momencie jeszcze, gdy Tymek w refrenie nadaje charakteru i mocy utworowi, to wydawać się może, że Hase i Duchu zaniżają poziom i psują nieco wydźwięk krążka.

„Upgrade EP” z pewnością jest płytą przejściową, która otwiera nowe drzwi, ale nie zamyka poprzednich. Nie określiłbym tego w żaden sposób wadą, gdyż album to kawałek dobrego rapu na świetnych bitach. Idealnie wyważona, dobrze skondensowana i wyłamująca się ze schematu poprzednich albumów. Aktualizacja jest ciągle w toku.

Ocena w skali Dykty: 4/5